Jack zaczerpnął tchu i Malinda poczuła dotknięcie
jego piersi na swoich plecach. - A wracając do twojego pytania. Rzeczywiście cię unikałem. Właśnie z powodu tej chemicznej reakcji. Ja osobiście potrafię sobie poradzić z pożądaniem. Szczerze mówiąc, chętnie bym jeszcze poeksperymentował. Niestety, nie jestem pewien co do ciebie. . Malinda spuściła głowę, zakłopotana swą kobiecą niedoskonałością. - Chyba masz rację - szepnęła, a potem zadziwiła go, unosząc głowę i patrząc mu prosto w oczy. - Ale chciałabym spróbować. Jack nie wierzył własnym uszom, nawet próbował jedno przetkać. - Co powiedziałaś? - Powiedziałam, że chcę spróbować. Nie mówię, że to od razu będzie łatwe, ale chcę spróbować. - Unikając teraz jego wzroku, wygładziła spódnicę na kolanach. - To znaczy, jeżeli i ty chcesz. ROZDZIAŁ ÓSMY Czy chcę? Ogier prowadzony do klaczy nie byłby bardziej chętny. Coś jednak mówiło Jackowi, ze powinien być ostrożny. Malinda różniła się od innych kobiet. Była delikatna, niewinna, skrępowana staroświeckimi zasadami. Była również spragniona miłości - chciała ją dawać i brać. Pamiętał, jak topniała, kiedy Patryk ją tulił i całował. Widział, jak opiekowała się starszymi chłopcami. Przy nim sztywniała. I to go niepokoiło. Nie był człowiekiem cierpliwym. Słowa „delikatnie" używał tylko w odniesieniu do odpowiednio wysmażonego kotleta. A Malinda potrzebowała i delikatności, i czułości. Jack nie był pewien, czy potrafi jej to dać. Ale kiedy uniosła głowę i ujrzał w jej oczach morze niepewności i wątpliwości, zrozumiał, że będzie musiał spróbować. Ujął jej dłoń i wolno podniósł do ust. - Chcę to za mało powiedziane - szepnął. Jego język drgnął i rozpłomienił wnętrze jej dłoni. Ogień poprzez ramię spłynął w dół, aż do stóp. Malinda z trudem powstrzymała chęć ucieczki i spojrzała na jego twarz. Włosy miał odgarnięte do tyłu, czesane nie grzebieniem, lecz palcami. Łysiał lekko nad czołem, linia włosów układała się w trójkąt dobre siedem centymetrów nad nosem. JEDNA DLA PIĘCIU 105 Między brwiami widniały głębokie bruzdy. Malinda zastanawiała się nad ich przyczyną. Praca? Obowiązki? Zmęczenie? Równie dobrze wszystko razem, pomyślała przesuwając po nich palcem. Pracował do późna, według niej zbyt dużo. A chłopcy to też poważny obowiązek. Miała nadzieję, że tutaj akurat trochę go odciąża. Nie potrafiła powiedzieć, ile Jack sypia, ale często w nocy słyszała, jak chodzi po domu. Zagląda do