Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/hotel.suwalki.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra10/ftp/hotel.suwalki.pl/paka.php on line 5
– Nie mogę się z tobą zgodzić, córko moja. To poprzednim przeorom, tym, co byli tu

– Nie mogę się z tobą zgodzić, córko moja. To poprzednim przeorom, tym, co byli tu

  • Andrzeja

– Nie mogę się z tobą zgodzić, córko moja. To poprzednim przeorom, tym, co byli tu

26 February 2021 by Andrzeja

przede mną, Wyspa Rubieżna chleb dawała, a ja, uczciwie mówiąc, mam z nią tylko kłopot. Pielgrzymi teraz do Araratu nie tyle dla Wasiliska przybywają, ile dla wypoczynku duchowego i cielesnego. Przecież teraz mamy tu u nas istny raj! Bez pątników, chwała Bogu, też twardo na nogach stoimy. A od pustelni nic, tylko chwiejność wśród braci i zamęt. Nieraz, proszę mi wierzyć, marzę, żeby wyszedł dekret Synodu: pozamykać wszystkie pustelnie i pokutnictwa zakazać, niech nic nie narusza hierarchii ani porządku. – Przeor ze złością tupnął ciężką nogą, podłoga odpowiedziała mu głucho. – Tyś, córko moja, jak widzę, kobieta mądra, współcześnie myśląca, no to ja z tobą otwarcie, w bawełnę nie owijając. Co to za świętość, jeśli na Rubieżnej schiigumenem pustelni jest zakamieniały rozpustnik! A, nie słyszałaś? – spytał Witalis, ujrzawszy grymas na twarzy rozmówczyni (wywołany zapewne nie tyle zdziwieniem, ile niewygodą krzesła). – Pokutnik Izrael, niegdyś dziki babiarz, istny Lucyfer lubieżności! Przeżył pozostałych pustelników i proszę bardzo – już od roku jest przełożonym pustelni, głównym strażnikiem modrojeziornej świętości. Za nic nie chce go Pan wziąć do siebie. A ja, co z tego, żem przeor, władzy nad tą nominacją nie mam, bo Rubieżna ma własną regułę! Polina Andriejewna z frasunkiem, współczująco, pokiwała głową. – I proszę mi nie mówić o Pustelni Wasiliskowej – wciąż gorączkował się czcigodny ojciec. – U mnie w klasztorze picie ziela spirytusowego jest najsurowiej zabronione, za naruszenie zakazu zsyłam na Ukataj albo do komory o chlebie i wodzie sadzam, a pustelnia braciom przykład grzechu pijaństwa podaje, i to całkiem bezkarnie, bo nic na to poradzić nie mogę. – Święci starcy wódkę piją? – Pątniczka zamrugała długimi rzęsami. – Ależ skąd! Brat Kleopa pije, łódkarz, który jako jedyny ma pozwolenie na Rubieżna pływać. W piciu niepowściągliwy, prawie co wieczór awanturuje się, pieśni ryczy – i to nie zawsze pobożnej treści. A przepędzić go nie można, bo zastąpić nie ma kim. Wszyscy inni boją się nie tylko na wyspę płynąć, ale nawet do tamtego brzegu się przybliżyć. Żadnymi karami się ich nie zmusi! – A to dlaczego? – z niewinną minką spytała ofiarodawczyni. – Co tam takiego strasznego? Archimandryta obrzucił ją od stóp do głów badawczym spojrzeniem. – Nie słyszałaś jeszcze, córko? – O czym, czcigodny ojcze? Przeor burknął niechętnie: – Takie tam głupstwa. Nie słyszałaś, to usłyszysz. Przecież mówię, że ta pustelnia to rozsadnik bredni i zabobonów. W rozmowy o Czarnym Mnichu z przyjezdną moskwianką się nie wdawał; zapewne szkoda mu było czasu. – Wygodnie ci się siedzi, córko moja? – spytał grzecznie Witalis, spojrzawszy na zegar ścienny. – Meble klasztorne są z gruba ciosane, przeznaczone nie dla wygody, lecz dla umartwienia ciała. – Zupełnie wygodnie – zapewniła Polina Andriejewna, nie zdradzając najmniejszej ochoty do pożegnania. Archimandryta spróbował wobec tego wykonać manewr okrążający. – Pora obiadowa się zbliża. Weź, córko, udział w naszej mnisiej obiacie z ojcem szafarzem i ojcem ekonomem. Ja sam dzisiaj nie obiaduję – zajęć dużo, a ty pojedz sobie. Dziś dzień niepostny, tak że i wołowinka świeżutka będzie, i kiełbaski klasztorne. Wołowina nasza na całą Rosję słynie. Zajada sobie człowiek, noża nie potrzebuje, bierz, bracie, i widelcem odłamuj, taka jest miękka i krucha. A wszystko dlatego, że u mnie bydełko z miejsca się nie rusza, je u siebie, w boksach: tam i trawkę mu najbardziej soczystą dostarczają, i kwasem poją, i boki myją. Naprawdę, radzę spróbować, nie pożałujesz. Ale i łakoma pokusa na upartego gościa nie podziałała. – A ja myślałam, że w klasztorach niepostnego w ogóle się nie jada, nawet w mięsopust – powiedziała pani Lisicyna, z widocznym zadowoleniem opadając na oparcie krzesła. – U mnie się jada i grzechu w tym nie widzę. Jeszcze w początkach sprawowania urzędu

Posted in: Bez kategorii Tagged: zamiennik chleba, kot dla dzieci, margaret koncerty,

Najczęściej czytane:

a mimo to nie potrafiła oprzeć się pokusie. ...

Wyginając ciało, mocniej przywarła do niego biodrami. Czuła jego twardość, czuła jak gładka jest jego skóra, łaknęła dotyku. 69 ... [Read more...]

kaptur na głowe i ruszyła w strone tej czesci ogrodu, gdzie

rosły ró¿e. Kwiaty ju¿ dawno przekwitły, z ziemi sterczały tylko krótkie, cierniste łodygi. Nagle Marla odniosła wra¿enie, ¿e ktos ja obserwuje. ... [Read more...]

gę. Shelby zaczęła go rozbierać i widok jego ...

umięśnionych barków zagłuszył wszelkie wątpliwości. Tak dawno, cholernie dawno, nie kochała się z nim. Jego usta były wszędzie, sprawiały, że robiło jej się coraz bardziej gorąco, a żądza przyśpieszała puls. Nevada odpiął kolejne guziki sukienki, tak że została tylko w majtkach. Miał szorstkie palce i czuła jego ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 hotel.suwalki.pl

WordPress Theme by ThemeTaste