sama, zauwa¿yłam ruchy gałek ocznych pod powiekami,
kaszlała i próbowała ziewac - a to oznacza, ¿e mózg nie został uszkodzony... O Bo¿e, mówia o uszkodzeniu mózgu! - Wiec dlaczego jeszcze sienie obudziła? - Nie wiem. - Cholera. - Me¿czyzna zni¿ył głos. - Prosze dac jej czas - rzekła łagodnie kobieta. - Oczywiscie nie mamy pewnosci, ale niewykluczone, ¿e ona nas teraz słyszy. Tak, tak, słysze was, ale nie nazywam sie Cahill, nie jestem me¿atka i umieram z bólu. Na litosc boska, niech mi ktos pomo¿e! Jesli to jest szpital, to na pewno macie tu kodeine czy morfine albo... albo chocia¿ aspiryne. Znów zaczał ja spowijac mglisty kokon snu, a ona bardzo chciała ulec tej sennosci i przez jakis czas nie czuc niczego. - Marla? To ja, Alex. - Głeboki baryton rozległ sie teraz znacznie bli¿ej. Wydał sie głosniejszy. Jakby me¿czyzna stał 9 zaledwie kilka centymetrów od łó¿ka. Poczuła dotyk jego dłoni, kiedy scisnał jej ramie. Chciała pokazac mu jakos, ¿e go słyszy, ale nie mogła sie ruszyc. Ani troche. Doleciał ja zapach jego wody kolonskiej, domysliła sie, ¿e musi byc droga. Ale skad mogła wiedziec, czy to prawda? Palce na jej skórze były miekkie, gładkie... Rece Aleksa. Rece jej me¿a. O Bo¿e, dlaczego niczego nie pamieta? Próbowała przypomniec sobie jego twarz, kolor włosów, szerokosc ramion, rozmiar butów, cokolwiek, ale nie mogła. Pachniał lekko dymem papierosowym, a kiedy rekaw jego marynarki dotknał jej nadgarstka, poczuła szorstkosc wełnianej tkaniny. I nic wiecej. - Kochanie, prosze, obudz sie. Brakuje mi ciebie, a dzieci... – Głos załamał sie nagle, jakby zduszony przez zbyt silne emocje. Dzieci? Nie! Niemo¿liwe, ¿eby miała dzieci i nie wiedziała o tym, prawda? Dzieci to cos, o czym ka¿da kobieta, nawet półprzytomna, le¿aca w szpitalu, zawsze pamieta. Z cała pewnoscia kobieca intuicja, to pierwotne zwierze drzemiace w głebi niej, czułaby, ¿e jest matka. Ona jednak, uwieziona w ciemnosci i bezwładzie, nie czuła nic. Gdyby mogła choc otworzyc oczy... ale przytulne ciepło nieswiadomosci było takie kuszace... wkrótce wszystko sobie przypomni, na pewno... To tylko kwestia czasu... Nagle oblał ja zimny pot. Uswiadomiła sobie, ¿e nie jest w stanie przypomniec sobie ani jednej chwili ze swego ¿ycia. Tak, jakby nigdy przedtem w ogóle nie istniała. To jakis koszmar. To zły sen. Nie ma innego wytłumaczenia. - Marla, prosze, wróc do mnie. Do nas - wyszeptał Alex szorstko, a ona w głebi duszy ¿ałowała, ¿e nic nie czuje, ¿e głos tego obcego człowieka, człowieka bez twarzy, który 10 podaje sie za jej me¿a, nie wzbudza w niej ¿adnych uczuc. Jego